Forum Płock Strona Główna Płock
Moje Miasto PŁOCK
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Spór o "żydokomunę"

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Płock Strona Główna -> Na Każdy Temat
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
oker
Administrator



Dołączył: 12 Lip 2005
Posty: 84
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: PŁOCK

PostWysłany: Nie 16:24, 13 Sie 2006    Temat postu: Spór o "żydokomunę"

Jedną z głównych części książki Grossa jest ogromnie kłamliwe, ponad 50-stronicowe opracowanie poświęcone "żydokomunie" (s. 192-243). Gross dokonuje tu wręcz karkołomnych wyczynów, by za wszelką cenę zaprzeczyć powszechnie przyjmowanej tezie o nadreprezentacji Żydów w polskim życiu publicznym po 1944 r. Według Grossa (s. 243), w Polsce upowszechniany jest mit "żydokomuny", który stanowi podejmowaną przez odpowiedzialnych za komunizm Polaków próbę "odwrócenia uwagi od ich własnej winy za przyczynienie się do triumfu komunizmu".

Szczególnie usilnie Gross próbuje pomniejszyć i wybielić zarazem rolę Żydów w represjach UB, przemilczając fakt, że właśnie Żydzi maksymalnie dominowali w kierowniczych instancjach stalinowskiego Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego w Polsce. Sugeruje, że w bezpiece, podobnie jak i w reszcie aparatu przemocy, były rzekomo bardzo szerokie wpływy postaw antysemickich. Na s. 139 swojej książki "Strach" Gross pisze: "Aparat przemocy w powojennej komunistycznej Polsce - regularna policja (MO), służba bezpieczeństwa (UB) i wojsko były złożone w przeważającej mierze z etnicznych Polaków. Rekrutowani oni byli mniej więcej na chybił trafił (...), skupiając razem grono młodzieży z niższej klasy społecznej, którzy w swoich poglądach osobistych nie mogli odzwierciedlać niczego innego niż antysemityzm szeroko rozpowszechniony w ich środowisku społecznym".
Jednym z najbezczelniejszych kłamstw Grossa jest podane na s. 222 twierdzenie, że dla Żydów ich "korzenie etniczne" były kolosalnym obciążeniem i przeszkodą w ich karierach, z każdego punktu widzenia. (they were Jewish. Their ethnic background was a colossal liability and an impediment to their careers, from every point of view). To stwierdzenie Grossa wydaje się szczególnie groteskowe dla każdego, kto pamięta tysiące ówczesnych przyspieszonych karier Żydów, nawet tych mało zdolnych i niewykształconych. Podobnie groteskowe jest inne stwierdzenie Grossa (na s. 221), iż rzekomo sympatia dla komunizmu "była minimalna wśród Żydów". Dość przypomnieć w kontekście tego fałszu Grossa, że reprezentujący przeważającą część Żydów w Polsce Centralny Komitet Żydów Polskich (CKŻP) "wyróżniał się" wręcz fanatycznie prokomunistycznymi oświadczeniami i potępieniami podziemia niepodległościowego oraz patriotycznej emigracji.
Warto tu zwrócić uwagę na pewną dość szczególną przypadłość książki Grossa - jego staranie się o przedstawianie Żydów jako ofiar komunizmu. Przy zastosowanym przez Grossa całkowitym przemilczeniu faktu kolaboracji dużej części Żydów z Sowietami czytelnik amerykański może wnioskować, że to właśnie Żydzi byli "jedyną" ofiarą sowieckich represji po 1939 roku. Na s. 5 Gross pisze, mocno zawyżając liczbę Żydów deportowanych w latach 1940-1941, że zesłano ich ok. 100-120 tys. Już wcześniej z informacjami Grossa na temat skali tej deportacji polemizował niemiecki historyk Bogdan Musiał, oceniając liczbę deportowanych Żydów na mniej więcej 70 tys. (por. B. Musiał: Stosunki polsko-żydowskie na kresach wschodnich RP pod okupacją sowiecką (1939-1941), "Biuletyn Kwartalny Radomskiego Towarzystwa Naukowego", tom XXXIV, zeszyt 1, 1999 r., s. 119). Gross, zgodnie ze swą zasadą zacierania pamięci o polskiej martyrologii, całkowicie przemilcza fakt, że w tym samym czasie zesłano w ZSRS o wiele większą liczbę Polaków. Wielokrotnie powtarza różne twierdzenia mające uzasadnić tezy o prześladowaniu lub dyskryminowaniu Żydów w komunistycznej Polsce. Pisze już we wstępie (s. XV) o rzekomym "zinstytucjonalizowanym antysemityzmie w aparacie administracyjnym i sądowniczym w zdominowanej przez Partię Komunistyczną Polsce". Na s. 225 Gross twierdzi, że komuniści mieli do wyboru albo ignorować przeważające w narodzie rozmiary antysemityzmu, albo zwalczać go na własną zgubę. W innych miejscach książki daje wyraźnie do zrozumienia, że w tej sytuacji komuniści woleli wybrać całkowitą bierność w tej sprawie. Na przykład na s. 99 pisze, że rzekomo władze komunistyczne bały się bronić Żydów przed "ludem" (people). Na s. 153 utrzymuje, że "najwyższe decyzyjnie organy Partii i aparatu bezpieczeństwa nie reagowały na elokwentny antysemityzm i powtarzające się napaści na Żydów". Na s. 63 czytamy, że "MBP nie odpowiadało na świadectwa napływające z całego kraju wskazujące na wszechobecność napaści antyżydowskich".


Przemilczani kaci
W kreśleniu obrazu Żydów jako "ofiar komunizmu" szczególną rolę odgrywa wprowadzona u Grossa kilkunastostronicowa opowieść (s. 199-212) o dyskryminowaniu Żydów w ZSRS w czasie wojny i w pierwszych latach powojennych, oraz generalnie o tamtejszym antysemityzmie. Snując tę rzewną opowieść o pogarszaniu się losu sowieckich Żydów, Gross całkowicie przemilcza bardzo wydatną rolę odegraną przedtem przez Żydów bolszewików w budowie i rozwoju ustroju komunistycznego w Związku Sowieckim. Grossowi jak zwykle zależy na tym, aby nieświadomi faktów amerykańscy czytelnicy postrzegali Żydów wyłącznie jako biedne, prześladowane ofiary, a nie wiedzieli nic o tym, że część Żydów zapisała się w swoim czasie niechlubnie w roli katów. Skrzętnie przemilcza więc na przykład fakt, że jeszcze w 1934 roku Żydzi stanowili aż 38,5 proc. kierowniczych kadr NKWD, podczas gdy etniczni Rosjanie tylko 31,2 proc. (wg wydanego w 1999 r. podstawowego informacyjnego opracowania N.W. Pietrowa i K.W. Skorkina "Kto rukowodił NKWD 1934-1941", na które powołuje się historyk A. Paczkowski w tekście "Żydzi w UB: próba weryfikacji stereotypu", zamieszczonym w książce "Komunizm. Ideologia, system, ludzie" pod red. T. Szaroty, Warszawa 2001, s. 194). O roli niektórych Żydów jako katów w ZSRS piszę nieprzypadkowo. Dość przypomnieć tu za Aleksandrem Sołżenicynem ("Archipelag Gułag 1918-1956", wyd. podziemne "Pomost", Warszawa 1988, t. 3-4, s. 65), że cały ogromny system łagrów - Gułagów stworzył i nadzorował turecki Żyd Naftali Aronowicz Frenkel. Że miał do pomocy takich żydowskich "specjalistów" od terroru, jak naczelnik Gułagu Mateusz Berman i naczelnik budowy Kanału Białomorskiego Łazarz Kagan. Przewodniczący rosyjskiej komisji partyjnej, badającej zbrodnie stalinowskie, były członek Biura Politycznego KC KPZR Aleksander Jakowlew ujawnił w wywiadzie dla "Gazety Wyborczej", że na czele 11 spośród 12 istniejących w Sowietach kompleksów łagrów stali Żydzi (12., miński, kierowany był przez Ormianina). O tym wszystkim Gross nie wspomina nawet jednym zdaniem!
Gross milczy zupełnie o tym, że w 1917 r. Żydzi wzięli bardzo licznie udział w przewrocie bolszewickim i wywarli nader znaczący wpływ na tworzenie państwa sowieckiego i jego organów terroru (Czeka). Żydami były m.in. tak znaczące w skali międzynarodowej postacie jak Lew Trocki (Bronstein) - komisarz spraw zagranicznych w pierwszym rządzie Lenina, główny organizator przewrotu bolszewickiego, organizator Armii Czerwonej i faktyczny jej dowódca w czasie wojny domowej, przywódca Międzynarodówki Komunistycznej, członek triumwiratu po śmierci Lenina Grigorij Zinowjew (Radomyslski), przewodniczący Rady Najwyższej Sowietu Jakow Swierdłow (Solomon), przewodniczący Ogólnorosyjskiego Komitetu Wykonawczego (WCIK), najwyższego organu władzy prawodawczej, wykonawczej i kontrolującej w Rosyjskiej RSFR, członek triumwiratu rządzącego ZSRS po śmierci Lenina Lew Kamieniew (Rosenfeld), kierownik centralnej europejskiej sekcji Komisariatu Ludowego Spraw Zagranicznych, członek władz Międzynarodówki Komunistycznej Karol Radek (Sobelsohn), ludowy komisarz spraw zagranicznych Maksim Litwinow (Mojsiejewicz Wałłach) i wicepremier ZSRS, długoletni członek Biura Politycznego KC KPZR Łazar Kaganowicz, główny odpowiedzialny za świadome doprowadzenie do straszliwego głodu na Ukrainie, który pochłonął 6 milionów ofiar. Jeden z najsłynniejszych żydowskich autorów okresu powojennego Isaac Deutscher przypomniał w wygłoszonym w 1964 r. w Londynie wykładzie, że: "Na czele przymusowej kolektywizacji na Ukrainie, która przebiegała z zastosowaniem bardzo okrutnych i krwawych metod, stanął Żyd Kaganowicz. I tu mamy do czynienia z tragicznym impasem, w który wpadli Żydzi (...) na wsi nienawidzili ich chłopi, którzy widzieli w bolszewiku Żydzie Kaganowiczu swego głównego dręczyciela" (cyt. za: I. Deutscher: Rewolucja rosyjska a kwestia żydowska, w: Żydzi. Komunizm, pod red. M. Bilewicza i E. Pawlisz, drukowany w żydowskim czasopiśmie "Jidełe", wyd. specjalne, wiosna 2000, s. 97).
Piszący aż na 12 stronach o antysemityzmie w ZSRS w latach 40. Gross ani jednym zdaniem nie wspomina o takich przyczynach nasilania się nastrojów antyżydowskich w ZSRS, jak choćby ludobójcza działalność Kaganowicza w latach 30. Do tych nastrojów nadzwyczaj perfidnie odwoływał się Stalin, wszczynając na początku lat 50. swój atak przeciwko "syjonizmowi". Warto przy okazji wiedzieć, że sam Lenin był synem Żydówki, córki lekarza policyjnego Blanca.
Przypomnijmy tu pełne najwyższego niepokoju z powodu roli Żydów w przewrocie bolszewickim zapiski najwybitniejszego żydowskiego historyka w Rosji Szymona Dubnowa. Reagując na dominację środowisk żydowskich w bolszewickim aparacie władzy, Dubnow zapisał w swym dzienniku pod datą 7 stycznia 1918 r.: "Rewolucja utonęła w błocie niskich instynktów... Kiedyś chyba wyjdziemy z epoki błota, epoki przejściowej, ale nigdy nam nie wybaczą, że żydowscy spekulanci rewolucji wzięli udział w bolszewickim terrorze. Żydowscy towarzysze i współpracownicy Lenina: Troccy, Uriccy, zaćmiewają swego mistrza. Instytut Smolny po cichu nazywają Centrożydem. Później o tym będą mówić głośno i antysemityzm u wszystkich warstw rosyjskiego społeczeństwa zapuści głębokie korzenie". Podobne jak Dubnow niepokoje wyrażali również inni, bardziej dalekowzroczni Żydzi. Na przykład rabin Moskwy powiedział Trockiemu: "Troccy robią rewolucje, rachunki płacą Bronszteinowie".
Szczególnie dużo nienawiści do Żydów wzbudzała w Rosji rola odgrywana przez Żydów w kolejnych odmianach organizacji sowieckiego terroru (Czeka, GPU, NKWD). Według żydowskiego historyka S. Barona, "bezgranicznie nieproporcjonalna liczba Żydów weszła do sowieckiej tajnej policji Czeka". Paul Johnson pisał w głośnej "Historii Żydów" (Kraków 1993, s. 481): "Żydowscy bolszewicy byli liczni w Czeka jako komisarze, inspektorzy podatkowi i biurokraci. Odgrywali wiodącą rolę w rajdach organizowanych przez Lenina i Trockiego, by wydobyć ziarno od gromadzących zapasy chłopów. Nienawidzono ich z powodu tej działalności (...) Jedyne sowieckie archiwum, którego zawartość znana jest na Zachodzie, dotyczące spraw Smoleńska w latach 1917-1938 przekonuje, że chłopi utożsamiali reżim sowiecki i żydowskich pośredników". Spośród bolszewików żydowskiego pochodzenia wywodził się znany ze szczególnie okrutnego terroru szef piotrogrodzkiej Czeka Mojżesz Salomonowicz Uricki. Słynny pisarz polski, przez wiele lat prezes polskiego Pen-Clubu, Jan Parandowski, pisał w swej wcześniejszej, wydanej już w kilka lat po bolszewickim przewrocie książce "Bolszewicy i bolszewizm w Rosji", iż Uricki: "Przechwalał się, że każe więzić wszystkich, których chce, i nie otrzymuje na to zlecenia od nikogo. Był to okrutnik bezwzględny, który potrzebował krwi cudzej, tak jak inni potrzebują narkotyków, by się upić".
Do najokrutniejszych katów bolszewickich żydowskiego pochodzenia należał sowiecki dowódca wojskowy komandarm, później marszałek ZSRS Iona E. Jakir. Wiktor Suworow w wydanej w Warszawie w 1988 r. w polskim przekładzie książce "Oczyszczenie" pokazał, jak okrutnie Jakir pacyfikował w 1918 r. Odessę rękami tysięcy chińskich najemników, którzy swoje ofiary smażyli w piecach okrętowych czy topili w morzu, przywiązując im do szyi ciężary. Krzysztof Masłoń pisze w swej recenzji książki Suworowa (w "Rzeczpospolitej" z 27 stycznia 1999 r.), iż: "Nie mają racji ci - powiada Suworow - którzy nazywają Jakira hitlerowcem, to Hitler był jakirowcem". Jednym z najokrutniejszych katów żydowskiego pochodzenia był osławiony Jakow Jurowski, który nadzorował okrutne wymordowanie rodziny carskiej i związanej z nią służby w Jekaterynburgu.
Szczególnym okrucieństwem "wyróżnił się" na Krymie w czasie wojny domowej w Rosji były żydowski przywódca Węgierskiej Republiki Rad Bela Kuhn (Kon). Według książki Zbigniewa Krasnowskiego "Socjalizm, komunizm, anarchizm" (Warszawa 1936, s. 142): "(...) w maju 1928 r. 'Journal de Genéve' podał informację byłego dyrektora Czerwonego Krzyża (dr. Jerzego Ladygiańskiego), w której czytamy, że Bela Kuhn kazał stracić: w Teodozji 7500 osób, w Symferopolu - 12 000, w Sewastopolu przeszło 10 000, w Kerczu 6000, w Jałcie przeszło 5000. Ogółem liczbę zamordowanych z rozkazu Beli Kuhna na Krymie Rosjan i Tatarów obliczają na 60 do 70 tysięcy".


Czy komuniści pozostawali Żydami?
Niektórzy w odpowiedzi na przypominanie zbrodni popełnionych przez żydowskich czekistów, enkawudzistów i ubeków lubią podkreślać, że i my, Polacy, mamy na swym koncie słynnego bolszewickiego kata - Feliksa Dzierżyńskiego. To prawda, jest czego się wstydzić! Na szczęście jednak Dzierżyński był tylko jeden, podczas gdy żydowscy komuniści dostarczyli jakże licznych zbrodniarzy komunistycznych, wcale nie mniejszych pod względem rozmiarów zbrodniczości od "krwawego Feliksa". By przypomnieć choćby osławionego Gienricha G. Jagodę (podobno urodzonego na łódzkich Bałutach), ludowego komisarza spraw wewnętrznych oraz głównego inicjatora i nadzorcę masowych represji w ramach "wielkiej czystki", która spowodowała śmierć milionów ludzi. Pisałem już o żydowskich twórcach systemu Gułagów z A. Frenklem na czele. Mógłbym długo jeszcze pisać o różnych szczególnie "wyróżniających się" żydowskich organizatorach sowieckiego aparatu terroru, choćby takich jak generał NKWD Leonid Reichman, preparujący procesy moskiewskie i jeden z organizatorów zbrodni w Katyniu. Czytelników chciałbym jednak w tym przypadku odesłać do szerszej informacji na ten temat w przygotowywanym właśnie książkowym wydaniu "Nowych fałszów Grossa".
Były ambasador Izraela w Warszawie Szewach Weiss próbował kiedyś zanegować potrzebę przepraszania przez Żydów za zbrodnie Żydów ubeków etc., głosząc, że Żyd, który staje się komunistą, przestaje jakoby być Żydem. Ciekawe więc, jak wytłumaczy, że osławiony okrutnik Józef Różański (Goldberg) został zgodnie z życzeniem pochowany na cmentarzu żydowskim (por. A. Paczkowski op. cit., s. 200). Czy to, że zgodnie z żydowskim rytuałem religijnym został pochowany - również na wcześniej wyrażone życzenie - największy kat bezpieki węgierskiej, odpowiedzialny za bezpieczeństwo członek Biura Politycznego KC węgierskiej partii komunistycznej, Mihály Farkas. Warto również zapytać S. Weissa, jak to się dzieje, że różni Żydzi - komunistyczni kaci, byli KGB-owcy czy ubecy jak Salomon Morel, tak chętnie szukają schronienia dla siebie właśnie w Izraelu. Czy to oznacza, że dopiero na starość znowu odkryli, że są Żydami? Trochę to dziwne, zwłaszcza w świetle faktu, że do Izraela - jako do ojczyzny - zawędrowała cała chmara byłych ubeków i jeszcze większa liczba b. KGB-owców. Znany pisarz izraelski Amos Oz mówił w wywiadzie dla tygodnika "Wprost" z 2 października 1994 r., iż "Nagle zjechało do Izraela sześciuset wykładowców marksizmu-leninizmu. Według moich ocen znalazło się też u nas co najmniej dwadzieścia tysięcy oficerów KGB. Co można z nimi zrobić?" - zapytał Amos Oz i ironizując, sam sobie tak odpowiedział: "Najprościej byłoby zlecić im śledzenie profesorów marksizmu - wtedy czuliby się bardziej swojsko". Szkoda, że Gross, tak rozpisujący się na temat roli Żydów jako ofiar komunizmu w ZSRS, nie przypomniał jakoś niektórych Żydów w roli prześladowców. Choćby wspomnianych przez Amosa Oza tak licznych Żydów KGB-owców!
Jedną z najczarniejszych kart, obciążających żydowskich komunistów w Sowietach, stanowi wyjątkowo znacząca rola odegrana przez nich w walce z religią, a zwłaszcza z różnymi Kościołami chrześcijańskimi. Piszę o tym szerzej w książce "Walka z Kościołem wczoraj i dziś". Jak silna była niechęć do żydowskich komunistów w Rosji na skutek ich wyjątkowo gorliwego zaangażowania w walce z religią chrześcijańską, najlepiej świadczy informacja w książce "Historia Żydów" autorstwa skądinąd przychylnego Żydom historyka Paula Johnsona. Według niego (op. cit., s. 481), już "w 1922 r. pojawiły się groźby, że jeśli komisarze zabiorą z cerkwi złote ozdoby, to żaden Żyd nie przeżyje, wszystkich zabijemy jednej nocy".
Przypomnijmy tu, że według oficjalnego raportu wspomnianego już b. członka Biura Politycznego KC KPZR Aleksandra Jakowlewa, od 1917 r. zamordowano w Związku Sowieckim aż 200 tysięcy duchownych różnych wyznań, a dalsze 300 tysięcy uwięziono. W tej walce z religią szczególnie mocno "wyróżnili się" różni żydowscy bolszewicy z osławionym J. Jarosławskim (Miniejem Izrailewiczem Gubelmanem) na czele. Przez wiele lat przewodniczył on niezwykle agresywnemu kilkumilionowemu Związkowi Bezbożników i organizował kolejne fazy bezwzględnego terroru uderzającego w Kościoły chrześcijańskie. Historyk Andrzej Grajewski, pierwszy przewodniczący Kolegium Instytutu Pamięci Narodowej, tak pisał o Gubelmanie (Jarosławskim) w książce "Rosja i krzyż" (Wrocław 1990): "Ten zawodowy rewolucjonista, syn żydowskich zesłańców w czasach caratu, stworzył wielki system prasy ateistycznej oraz opracował system wychowania ateistycznego oraz plan zniszczenia Cerkwi i innych grup religijnych (...) uzasadniał konieczność bezwzględnej ateizacji wszystkimi dostępnymi państwu środkami. Ten morderca zza biurka był odpowiedzialny za katorgę tysięcy duchownych i ludzi świeckich, zniszczenia bezcennych zabytków starej kultury rosyjskiej, ruiny tysięcy cerkwi". Warto dodać, że żydowscy bolszewicy szczególnie zaznaczyli się w walce z Kościołem katolickim i w grabieży mienia kościelnego na b. Kresach Wschodnich II RP. Pisałem o tym szerzej w "Przemilczanych zbrodniach" (Warszawa 1999, s. 156-163). Gross o tym wszystkim skrzętnie milczy, choć właśnie ta rola komunistów żydowskich w walce z religią na terenie ZSRS nie pozostała bez wpływu na tak piętnowaną przez niego nieufność polskich duchownych katolickich do komunizujących Polskę Żydów.


Fałsze o krajach Europy Środkowowschodniej
Jedną z najperfidniejszych manipulacji Grossa, zastosowanych dla otumanienia nieznających historii Europy Wschodniej amerykańskich czytelników, jest sugerowanie, jakoby "antysemita" Stalin od początku kierował się zasadami antysemickimi przy tworzeniu komunizmu w krajach Europy Środkowowschodniej. Omówienie na parunastu stronach przykładów dyskryminowania Żydów w okresie wojny i po wojnie w ZSRS miało Grossowi faktycznie służyć tylko do zmanipulowania obrazu sytuacji w krajach naszego regionu, a w szczególności w Polsce. Przyjrzyjmy się tym jego zabiegom. Na s. 206 autor "Strachu" pisze, że "antysemityzm sowieckiej biurokracji wyprzedził o kilka lat powojenny podbój Europy Wschodniej (...)". Już w dalszym ciągu tego samego ogromniastego zdania na s. 206 Gross powołuje się na książkę Jurija Slezkina, głoszącą, że tworzenie się stalinowskich reżimów w Europie Środkowowschodniej "zbiegło się w czasie z odkryciem przez Stalina braku zaufania do Żydów". Na s. 212 Gross usiłuje już otwarcie sugerować, że w związku z pogorszeniem sytuacji Żydów w ZSRS w latach 40. jakoby nie było możliwe jakiekolwiek uprzywilejowane traktowanie Żydów w całym regionie Europy Wschodniej. Samą myśl o tym z lekceważeniem odrzuca jako rzekomą fantazję, polityczną "science fiction".
Twierdzenie Grossa nie ma żadnego pokrycia w historycznej rzeczywistości: pogorszenie pozycji Żydów w pierwszej połowie lat 40. w ZSRS nie miało żadnego znaczenia dla polityki Stalina na zewnątrz. Aż do początku lat 50. polityka ta nader chętnie stawiała na komunizujących Żydów w różnych krajach Europy. Zgodnie ze swą stałą zasadą: dziel i rządź, Stalin niezwykle chętnie wykorzystywał mniejszości narodowe w krajach Europy Środkowej do tym lepszego podporządkowania zamieszkujących w nich narodów, niszczenia ich uczuć narodowych i religii, którą wyznawali. Do tego zaś najlepiej nadawali się ludzie jak najdalsi od patriotyzmu polskiego, węgierskiego, rumuńskiego, czeskiego czy litewskiego, a także od religii chrześcijańskiej, a więc komuniści żydowscy.
Przypomnijmy tu, co pisał na ten temat przemilczany przez Grossa słynny polski intelektualista Leopold Tyrmand w jakże trafnej w osądach książce "Cywilizacja komunizmu": "Gdy Armia Czerwona przystępowała do sowietyzowania Europy Wschodniej, na czele czechosłowackiej ekipy partyjnej stał Żyd [R. Slansky - sekretarz generalny partii komunistycznej - J.R.N.]. Węgry kneblował Żyd [M. Rakosi - J.R.N.], w Rumunii rządziła Żydówka [A. Pauker - J.R.N.], a Polska miała u władzy figuranta Polaka, za którym na węzłowych pozycjach stali żydowscy komuniści wypełniający z fanatycznym oddaniem najbezwzględniejsze rozkazy Kremla [podkr. J.R.N.].
Za przywódcami zaś stały lojalne szeregi komunistów żydowskiego pochodzenia, którzy jedynie byli w stanie uruchomić gospodarkę i administrację w Polsce, Rumunii, na Węgrzech, czyli w krajach drobnomieszczańskich, w których antykomunizm był rodzajem ogólnonarodowej religii, o czym Stalin wiedział. Wiedział, że tylko fanatycznie oddani komunistyczni Żydzi mogą zrobić dlań tę wstępną i niezbyt czystą robotę, co było częścią nr 1 planu. Z nadgorliwym zapałem rzucili się [Żydzi - J.R.N.] do sowietyzowania wschodnioeuropejskich społeczeństw, do budowania socjalizmu, do zacieśniania komunistycznej pętli na szyjach narodów starych, odpornych na przemoc i doświadczonych w walce o psychiczną niepodległość. Swym zelanctwem przekreślili największą szansę, jaką mieli Żydzi na tych terenach od średniowiecza (...) eksponowany serwilizm Żydów-komunistów w służbie sowieckiego imperializmu sprawiał wrażenie samobójczego obłędu".
Ten tekst Leopolda Tyrmanda najlepiej wyjaśnia to, czego nie rozumie rzekomo Gross. To jest, dlaczego "antysemita" Stalin tak chętnie sięgnął do pomocy żydowskich komunistów przy sowietyzowaniu narodów Europy Środkowej i dlaczego tak silnie obsadził nimi wierzchołki władzy w krajach tego regionu. Grossowi udającemu z takim sukcesem głupiego warto również zalecić lekturę pracy Paula Lendvaiego, znakomitego historyka i sowietologa żydowskiego pochodzenia, żyjącego w Austrii. W odróżnieniu od Grossa jest on naukowcem rzetelnym, więc czymś niedoścignionym dla autora "Strachu". Przypomnijmy tu więc, co napisał Lendvai w książce "Antysemityzm bez Żydów" (cz. 1, wyd. podziemne "Los", 1987, s. 63, 70) w kwestii tak zafałszowywanej przez Grossa: "Na narody tradycyjnie uczulone na kwestię swej niezawisłości i prestiżu spadł wkrótce po wojnie podwójny cios: komunizm i sowietyzacja. A Żydzi znajdowali się wówczas na stanowiskach premierów, pierwszych sekretarzy, ministrów i szefów policji w tym samych krajach, gdzie ich ojcowie byli zaledwie tolerowanymi intruzami (...). Urazy pogłębiała świadomość, że to obcy, pozostający w służbie obcego mocarstwa, narzucają obcy system. Nic dziwnego, że wzbudzali jeszcze większą nienawiść i pogardę niż ich przodkowie (...). Członek wspólnoty żydowskiej spotykał się na tych terenach z nienawiścią nie tylko jako członek wspólnoty komunistów, lecz także jako symbol władzy typu kolonialnego, namiestnik sowiecki. Co gorsza, niecierpiani Żydzi zdali się być coraz silniejsi i coraz bardziej na świeczniku - w odwrotnej proporcji do ich tak przerzedzonych szeregów (...). Nieuchronny proces utożsamiania Żydów z władzą przybrał po przewrocie komunistycznym rozmiary bezprecedensowe. Logiczną tego konsekwencją było skupienie się powszechnego niezadowolenia na 'Żydach Nadwornych' stalinowskiego imperium: na Rakosich, Slanskich i Bermanach".
Dodajmy do tych uwag zapis pisarki Marii Dąbrowskiej w jej "Dziennikach" pod datą 30 listopada 1948 r. Znalazła się tam uwaga o "maleńkiej Europie, nad którą zwisa straszliwy rekin rosyjski, gotowy wszystko połknąć. Żydzi odgrywają rolę kucharzy, przyrządzających z nas wszystkich potrawę dla paszczy wieloryba" (M. Dąbrowska "Dzienniki powojenne 1945-1948", Warszawa 1996, s. 339).
Grossa nie obchodzą fakty, nie obchodzą opinie tak wybitnych badaczy jak Lendvai, którzy o wiele dłużej od niego badali historię Europy Środkowowschodniej przy rzetelnym wykorzystaniu typowego aparatu naukowego pracy historyka, na czym socjolog Gross wyraźnie się nie zna. Wciąż udaje, że nie wie, na czym polegała wyjątkowa rola żydowskich komunistów w ich zajadłej walce z polskim patriotyzmem i religią, tak ułatwiająca Stalinowi sowietyzację Polski. Według niego (por. s. 230): "Funkcjonowanie tajnej policji komunistycznej nie miało nic wspólnego z tym, czy byli to Żydzi (czy Polacy) (...)". Gdzie indziej pisze, że narzucenie stalinizmu Polsce nie zależało w końcu od tych paru tuzinów (czy 6 czy 131, czy nawet 438) Żydów działających jako pachołki Stalina (por. s. 236). Przypomnijmy, że ten sam Gross, który stara się maksymalnie pomniejszyć rolę Żydów w UB i generalnie usprawiedliwić ich zaangażowanie po stronie władzy komunistycznej, nigdzie w całej ponad 300-stronicowej książce nie stara się Amerykanom wyjaśnić przyczyn narastania niechęci u Polaków do Żydów. Raczej wszystko robi, by te przyczyny jak najmocniej zataić. Jedynym kluczem do wyjaśnienia polskich niechęci do Żydów ma być to, że rabowali i mordowali Żydów w czasie wojny. No i to, co pisze bez jakichkolwiek dowodów już we wstępie do swojej książki (s. XIII), iż: "W polsko-katolickiej wyobraźni Żydzi są mordercami Boga i używają dzieci do przygotowania macy". Oto, czego Amerykanie dowiedzą się w pierwszym rzędzie o Polakach katolikach od Grossa!
Czytałem świeżą świetną recenzję "Strachu" Grossa polonijnego korespondenta Roberta Strybela. Zwraca on uwagę, że poświęcona polskiemu antysemityzmowi książka Grossa faktycznie pomija wyjaśnienie, jakie były przyczyny nastrojów antyżydowskich w Polsce, za to ciągle zmienia się w perorowanie na temat tego, jak Polacy byli źle widziani "przez Żydów lub gojów sympatyzujących z żydowskimi interesami". Nie dowiemy się więc - według Strybela - o przyczynach zatargów Polaków z Żydami w XIX wieku, o zarzutach, że Żydzi wydawali polskich powstańców w ręce władz carskich. Nie dowiemy się o faktycznej dywersyjnej antypolskiej roli KPP, w której Żydzi mieli tak mocne wpływy. O wsparciu hord sowieckich w 1920 r. przez wielu Żydów, o roli części Żydów w kolaboracji z Sowietami w latach 1939-1941. I o konkretnych zarzutach służalstwa części Żydów w zniewalaniu Polski przez Sowietów po 1944 r. Według R. Strybela: "Jest metoda w szaleństwie Grossa. Żydowsko-amerykańskie środowisko czytelnicze stanowi dużo bardziej lukratywny rynek niż Polonia. Stąd musiało się wydać dużo bardziej zyskowną karierą zaspokajać już istniejące żydowskie uprzedzenia. Wśród nich jest przekonanie, że Polacy są niezmiennie podli, podczas gdy Żydzi są zawsze tylko ofiarami, nigdy łotrami".



Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Płock Strona Główna -> Na Każdy Temat Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin