Płock

oker

Rozpoczęla się rozbiórka Horteksu. Do Galerii Tumska, która ma tu powstać, droga jednak jeszcze daleka. Właściciele budynku wciąż nie mają pozwolenia na przebudowę. Musieli rozpocząć demontaż elewacji z obawy przed złodziejami.

Kto wczoraj przechodził deptakiem, musiał poczuć ukłucie w sercu. Ekipa budowlana odsłoniła parter dawnego Horteksu. Z kultowej cukierni i lodziarni została ruina. Sama konstrukcja. Obraz nędzy i rozpaczy - w samym sercu miasta, naprzeciwko odrestaurowanej secesyjnej kamienicy Muzeum Mazowieckiego, na szlaku każdego turysty.

Hortex należy do prywatnych inwestorów. Projekt kameralnej Galerii Tumska ze sklepami i kawiarnią z tarasem na dachu zaprezentowali dwa lata temu. Wcześniej przez półtora roku porządkowali sprawy prawne i własności gruntów. Wówczas myśleli, że najgorsze mają za sobą, więc zlecili rozbiórkę wnętrz. Pomylili się. Do dziś nie mają pozwolenia na budowę. Liczą, że z formalnościami uporają się lada dzień i inwestycję rozpoczną równolegle z kinem Przedwiośnie. Na razie spotkała ich przykra niespodzianka.

- W weekend budynek Horteksu został okradziony. Złodzieje rozebrali konstrukcję, wynieśli bardzo dużo stolarki. Przestraszyliśmy się, że mogą naruszyć konstrukcję budynku. Zleciliśmy więc firmie profesjonalną rozbiórkę aluminiowej elewacji parteru. Zabezpieczymy ją drewnianą ścianą - informuje pełnomocnik inwestorów Andrzej Możejko.

To smutny koniec jednego z najbardziej charakterystycznych płockich budynków.

- Mogło być inaczej, ale z ratuszem nie możemy znaleźć wspólnego języka w sprawie kształtu budynku - tłumaczy Możejko.

Kontrowersje budzi nadwieszone piętro. Zdaniem architektów Galerii Tumska musi ono zostać. Ale nie zgadza się na to miasto.

- Korespondujemy w tej sprawie z urzędem. Będziemy tak długo drążyć temat, aż dostaniemy zgodę - stawia sprawę jasno Możejko.

Ale nawet pozwolenie na budowę nie zakończy formalności. Do rozwiązania pozostanie także sporna kwestia dojazdu na plac budowy. Szlaki przeciera Instytucja Filmowa Max-Film - operator Przedwiośnia. Od tygodni czeka na zatwierdzenie projektu dojazdu do budowy przez... nowy deptak. Innej drogi nie ma. Tyle że to oznacza wjazd ciężkiego sprzętu na granitowe płyty Tumskiej i slalom między eleganckimi siedziskami. Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że prezydent wyda zgodę. Ale postawi warunki. Wyznaczy określone godziny wjazdu, po dwie rano i wieczorem. Zażąda bankowych gwarancji. Czyli Max-Film z góry wyłoży ok. 95 tys. zł na poczet ewentualnych zniszczeń. Te wydają się nieuniknione, skoro na trasie sprzętu znajdują się ozdobne słupy. Część małej architektury od razu trzeba będzie zdemontować.

Analogiczną procedurę ratusz zastosuje w przypadku właścicieli Horteksu. Pozostanie jeszcze kwestia rozbudowy Muzeum Mazowieckiego. Tu inwestorem ma być pół na pół miasto i samorząd województwa. Problemy zaczną się piętrzyć, kiedy rzeczywiście Tumska zostanie zniszczona i żaden z wykonawców się do tego nie przyzna.

Dobra wiadomość jest taka, że jeśli wszystko pójdzie gładko, budowa nowego Przedwiośnia wreszcie się zacznie.